Chcąc stworzyć atrakcyjne miejsce do wypoczynku najważniejsza jest lokalizacja. Możemy śmiało powiedzieć, że stanowi ona co najmniej 75 % sukcesu przedsięwzięcia i zadowolenia odwiedzających. Miejsce musi zapewniać ciszę, spokój, piękne krajobrazy i dostęp do większej wody (morze, jezioro). Taaak… woda ma bardzo kojący wpływ na ludzki organizm – nie tylko w przypadku leczenia zatrucia alkoholowego …  Dobre miejsce musi też oferować ciekawe atrakcje w najbliższej okolicy. Znalezienie terenu spełniającego powyższe kryteria nie jest już dzisiaj łatwe. Większość atrakcyjnych turystycznie okolic jest w znacznej części zabudowana. Pieniądz stał się tam celem nadrzędnym przez co mnożąca się zabudowa przypomina nierzadko urbanistyczny urok Indii (przynajmniej nie trzeba wyjeżdżać). Z drugiej strony, nie chodzi nam o budowę chatki w środku lasu, który będzie jedyną atrakcją i to w dodatku bez dostępu do „zaopatrzenia” – wiecie o czym mówię….

Znalezienie kompromisu jest więc dzisiaj  bardzo trudne….

Nasze zmagania z szukaniem odpowiedniego miejsca zaczęliśmy od przeglądania ofert w internecie i gazetach.  Jeździliśmy też po różnych turystycznych zakątkach i pytaliśmy miejscowych. Wszystko z mizernym skutkiem. Oglądane działki zawsze miały jakieś braki a wydając na zakup ziemi kilkaset tysięcy złotych raczej nie powinno się być w połowie zadowolonym -> „w sumie prawie mi się podoba – biorę!” Nie tędy droga.

Konsekwencja to podstawa. Ale o tym może szerzej w innym wpisie bo jest baardzo ważna.

Nam udało się znaleźć miejsce spełniające powyższe kryteria w dodatku nad jeziorem i morzem zarazem. Musimy natomiast przyznać, że mieliśmy w tym dużo szczęścia. Pewnego razu w weekend wybraliśmy się nad jezioro Kopalińskie żeby obejrzeć okolice. Przechadzając się przy linii brzegowej jeziora znaleźliśmy stare ogłoszenie, które targane wiatrem miotało się po trawie. Podnieśliśmy rozdartą płachtę i zaczęliśmy rozszyfrować co tam jest napisane. Było to ogłoszenie o sprzedaży ziemi. Po dłuższej chwili udało nam się odczytać numer telefonu. Okolica była przepiękna. Jezioro, morze, idealnie pomyśleliśmy – dzwonimy! Nie wiedzieliśmy tylko, której ziemi dotyczy ogłoszenie….Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że na sprzedaż były działki przy wspomnianym jeziorze. Forma przeszła czasownika „być” też jest tu bardzo istotna. Właściciele ziemi nie chcieli już jej sprzedawać. Ogłoszenie było bardzo stare i w zasadzie nieaktualne. Po kolejnych telefonach udało nam się umówić na spotkanie. Właściciele mieszkali w stolicy zatem pokonaliśmy ponad 400 km  w jedną stronę nie mając absolutnie żadnej pewności sukcesu. Efekt 3 godzinnych negocjacji już znacie. Polubiliśmy się bardzo z właścicielami. Zalążki negocjacyjnych umiejętności nabytych w korporacji w połączeniu z niesamowitym darem przekonywania mojego serdecznego Przyjaciela sprawiły, że dzisiaj możemy pisać o tym pięknym miejscu. Co było dalej ? Opowiemy niedługo… PS. Zdjęcie przedstawia stosy dokumentacji projektowej, która była kolejnym etapem tej przygody.